Ta strona korzysta z plików cookie. Korzystamy z plików cookies zapisujących dane użytkownika. Przeglądając naszą stronę wyrażasz zgodę na ich używanie. Według obecnie obowiązujących przepisów prawa możesz je wyłączyć zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej »
zamknij
Artykuł: (Samo)świadomość - pierwszy krok do zdrowia
 
"Nie chcemy wierzyć, że dopóki nie zajmiemy się poszerzeniem pola własnej świadomości, tak aby obszary podświadome i nieświadome były uświadomione, włączone w obręb tego, co możemy zrozumieć - naszym życiem kierują z ukrycia siły zupełnie nam nie znane".
Wojciech Eichelberger
 
(Samo)świadomość to wiedza o mnie samej. Poznać i zrozumieć siebie nie jest jednak łatwo.
Proces ten wymaga wnikliwego obserwowania i analizowania moich myśli i pojawiających się po nich uczuć, również a może przede wszystkim tych, które nie zawsze mi się podobają, które chciałabym ukryć głęboko przed światem i przed samą sobą.
Z poznaniem samej siebie jest jak z łyknięciem czerwonej tabletki ( "Matrix"), potem już nic nie będzie takie samo.
Bo świadomość daje wiedzę ale i odpowiedzialność.
Znając mechanizmy, które mną rządzą, nie mogę, nie chcę pozolić im sobą zawładnąć.
Zaczynam działać, przez co przestaję być ofiarą sytuacji, a staję się aktywnym podmiotem.
Bycie nieświadmomym często wywołuje efekt poczucia bycia sterowanym z zewnątrz, przestawianym, bycie biernym w oczekiwaniu, że ktoś zrobi za mnie, bo wie jak.
Nawet jeśli chodzi o wyleczenie mojej osoby z choroby, wie lepiej ode mnie, czego potrzebuje moje ciało, mój umysł, moja dusza - aby połączyć wspólne siły w tańcu na rzecz przywrócenia zdrowia.
Naprawdę, ktoś może wiedzieć lepiej ode mnie?
W obecnym czasie coraz trudniej wejrzeć w głąb siebie, zrozumieć swoje ciało, zyskać z nim kontakt, dostrzec swoje myśli, zrozumieć skąd się biorą i dokąd prowadzą, jaki mają kontakt z ciałem, jego zdrowiem.
Zajęci pogonią za drobiazami tworzącymi naszą codzienność gubimy czas na przystanek, rozejrzenie się dookoła, refleksje wynikającą z miejsca, w którym jestesmy.
Dookoła tyle się dzieje, że stapiamy się z tym "dzieje" w jedno - bezmyślnie.
A przecież nie zawsze to, co się dzieje, jest nasze, jest dobre dla naszej osoby, ciała.
Czasem nawet wydaje się, że stopienie się jest naturalną koleją rzeczy, bo to nasze życie i jako takie musi się toczyć.
Myśląc w ten sposób trudno dostrzec, z początku drobne wskazówki mówiące, że cierpi na tym nasz umysł, duch, dostrzegamy, że coś jest nie tak, kiedy zaczyna cierpieć ciało.
Wówczas, jednak na ogół nie dostrzegamy związku tego stanu rzeczy - z naszym dzieje się.
Dopóki nie dostrzeżemy tego związku, dopóty trudno będzie stać się podmiotem w grze o zdrowie. Żeby móc dokonywać dobrych zmian na rzecz swojego zdrowia, trzeba być świadomym tego, co mi szkodzi, co mnie zaprowadziło w miejsce, w którym jestem dziś.
Jeśli jest nim przekonanie, że to ślepy los, warto zacząć proces leczenia od zmiany tego przekonania.