Autor tekstu: Magdalena Jarzębowska
Jestem z tego pokolenia, które uwierzyło, że sklepowe oznacza lepsze, a na świecie są ciekawsze zajęcia niż robienie przetworów na zimę. Ciekawsze z pewnością tak ale od dawna już wiadomo, że sklepowe lepiej omijać z daleka. Sklepowe przetwory ma się rozmumieć.
Dlatego odkąd zyskałam tego świadomość z mniejszym bądź większym zaangażowaniem przetwarzam.
Zaczynałam od zamykania do słoików malin, potem doszły smażone jabłka, owoce leśne. Od paru lat rodzina cieszy sie z winnych sałatek z buraków, przepysznych sosów pomidorowych. W tym roku pierwszy raz ukisiłam ogórki. Z niecierpliwością ale i obawą, czy wyjdą - będę czekała na efekty.
Nie jestem specjalistką, nie wszystko mi się udaje, muszę się jeszcze wiele nauczyć ale eksperymentuję i cieszę się, że w ten sposób mogę zadbać o zdrowie mojej rodziny.
Domowa przetwórnia góruje nad tą przemysłową ponieważ:
- Mam wpływ na dobór warzyw i owoców
- Kontroluję proces technologiczny
- Znam całą zawarość słoika i sposób terminowania
- Znam warunki przechowywania
- Robię jakie lubię
Robiąc owoce nie dodaję prawie wogóle cukru a mimo to po otwarciu zawartość jest pachnące i smaczna. Robię solo, mieszanki owoców i ziół, warzywa mieszam z owocami. Czytam przepisy doświadczonych "przetwórców" i modyfikuje je pod własny gust i potrzeby. Czerpię z tego wiele satysfakcji i nie traktuję jak przykry obowiązek. W tym roku pierwszy raz ( tak na poważnie) dołączyła do mnie moja siedmioletnia córka. Razem pracowałyśmy z ogórkami. Słoiki, które sama wypełniła warzywami podpisała. Zobaczymy, komu wyjdą lepsze.
Zrobione, zjedzone - jak mówi nasze domowe porzekadło. Mam więc nadzieję, że z równie dużym apetytem będzie zajadać to, co z takim zaangażowanniem robiła.
Lato w pełni, stragany uginają się od pięknych owoców i warzyw - nie wszystko jednak złoto, co się świeci. Warto kupować od sprawdzonych dostawców. Szczególnie ważne jest to w przypadku ogórków.