Słoneczna pogoda rozgościła się na dobre, aby trwała jak najdłużej. Ale słońce na niebie nie oznacza wcale słońca w głowie, jesli na sobie spostrzegamy zbyt wiele kilogramów. Jest to tradycyjny okres szturmu na wszelkiej maści specjalistów od odchudzania lub przynajmniej odpowiednie strony www. Wszyscy poszukujący czują się zobligowani do podjęcia działań, na rzecz wyszczuplenia swojego ciala, bo przecież nie wypada wyjść do ludzi z wiekszą jego ilością. To co dało się ukryć pod płaszczem wystaje spod krótkich spodenek i onieśmiela właściciela. Nie ma wyboru trzeba przejść na dietę czy się tego chce, czy nie. No to teraz zburzę logikę tych wywodów. Rozpoczęcie diety odchudzającej w takim momencie ( jak i wogóle, bo jestem ich zagorzałą przeciwniczką) jest stratą czasu i zdrowia. Dlaczego tak myślę - ponieważ gdy słońce powoli będzie oddalało sie od ziemi, oddalać się będzie także motywacja do ograniczania sobie życiowej przestrzeni. Jesienny pesymizm może ostatecznie pogrzebać optymistyczne plany zostania miss jędrego ciała. Da się już przecież je ukryć pod grubszym strojem. I po co było to wszystko, skoro i tak wracamy do szarej, skrzeczącej rzeczywistości. Bo, że skrzeczy, to chyba fakt, skoro ciało owija się w coraz grubszy kokon. No tak, bo po efektach diety powoli zostaje wspomnienie - byle do następnego lata.
Nie musi tak być, jeśli damy sobie szansę na wejrzenie w siebie i odpowiedzenie sobie na pytanie - co naprawdę stoi za moją nadwagą i jak mogę nad tym popracować. Ale do tego, żeby to zrobić nie potrzebne jest wyobrażanie sobie siebie w żółtym bikini nad brzegiem morza, jeziora, basenu.... Prawdziwa zmiana wymaga prawdziwych działań, a nie pozorowanych pod postacią diety odchudzającej.
Możecie się z tym nie zgadzać oczywiście - ale to niczego nie zmieni.
Magdalena Jarzębowska- psycholog, psychodietetyk